Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Stanisław Krajski

Nowy atak na Radio Maryja

W dniu 7.10.2002 r. ukazał się w „Gazecie Wyborczej” wywiad przeprowadzony z abp Tadeuszem Gocłowskim przez Agnieszką Kublik i Monikę Olejnik. Nosi on tytuł „Nie zacierajmy różnicy”. Pod nim zaś czytamy: „Radio Maryja weszło na płaszczyznę ściśle polityczną, obierając kierunek skrajnej prawicy. To radio całkowicie się sprzeniewierzyło temu, czemu miało służyć”. Jak się okazuje jest to fragment jednej z wypowiedzi abpa Gocłowskiego.

Pierwsze pytanie skierowane do niego dotyczy różnicy pomiędzy duszpasterstwem, a polityką. Oto odpowiedź Arcybiskupa: „Duszpasterz powinien się zajmować tym, co służy konkretnemu człowiekowi. Duszpasterz Kościoła katolickiego winien patrzeć na człowieka poprzez wiarę, Ewangelię. Polityk zaś powinien przede wszystkim pamiętać o arystotelesowskiej definicji polityki - jest to dbałość o dobro wspólne Rzeczypospolitej. Jeśli duszpasterz wchodzi na płaszczyznę polityczną, kłóci się to z istotnymi założeniami duszpasterstwa”.

Z wypowiedzi tej wynikałoby, że kapłanom i biskupom nie wolno wypowiadać się w sprawach społecznych, sprawach dotyczących gospodarki i polityki, że nie wolno im zatem wskazywać i piętnować zła, które tam się pojawia bo to już...polityka. W ten sposób twierdzili w swoim czasie komuniści gdy rządzili Polską i tworzyli struktury zła, na które reagował słowami krytyki Prymas Tysiąclecia i inni Biskupi. Oni, w ujęciu Arcybiskupa, nie byliby więc duszpasterzami tylko politykami?

Zadziwiająca to wypowiedź duchownego nie tylko w tym kontekście, ale również w kontekście całego nauczania społecznego Kościoła, nie mówiąc o Ewangelii. Jasne i oczywiste powinno być dla każdego katolika, także biskupa, że duszpasterz ma obowiązek wkraczać w sferę polityki, gdy tylko pojawi się tam, szczególnie w kraju katolickim, zjawisko sprzeczne z moralnością i zasadami wiary.

Abp Gocłowski niechętnie i częściowo przyznaje, gdy wypomina mu się udział Kościoła w okrągłym stole, że jednak kapłani mogą dotykać w swoich wypowiedziach i działaniach spraw publicznych : „Jeśli ksiądz mówi z ambony o walce o dobro człowieka albo że związki zawodowe nie powinny uczestniczyć w sprawowaniu władzy - nie jest to polityka”.

Dodaje jednak zaraz: „Natomiast jeśli ksiądz wygłasza tezy np. o walce o miejsca w parlamencie - sprzeniewierza się swemu posłannictwu”.

Przeprowadzające wywiad dziennikarki przypominają o działalności ks. Popiełuszki i padających z ambony po 1990 r. wypowiedziach w sprawie wyborów parlamentarnych.

Arcybiskup stwierdza w odniesieniu do ks. Popiełuszki: „Upominał się o prawa człowieka”. Mówi też: „Duchowni mają prawo do własnych poglądów, ale z ambony nie wolno im wypowiadać się, na kogo głosować, a na kogo nie. Biskupi, np. w oświadczeniach Konferencji Episkopatu, mówili tylko, że należy wybierać ludzi, którzy by gwarantowali Polsce utrzymanie jej tożsamości, żeby respektowano system chrześcijańskich wartości. I biskupi czasami przestrzegali, by nie wybierać tych, którzy nie będą ich gwarantami”.

Dziennikarki zwracają uwagę na to, że w wypowiedział i listach pasterskich Arcybiskupa były negatywne odniesienia do SLD i Aleksandra Kwaśniewskiego.

Na to Arcybiskup: „Chodziło o ludzi, którzy uczestniczyli w sprawowaniu władzy, kiedy nie było wolności, wolnych wyborów itd. Dlatego powinni byli przynajmniej przez jakiś czas odpocząć, a potem wystartować w normalnym państwie, ucząc się go. (...) Z dnia na dzień system się zmienił i ci, którzy byli dobrzy w systemie komunistycznym, mają być w pełni dobrzy w państwie suwerennym? Tu mam wątpliwość”.

Arcybiskup próbuje tu udowodnić, że dziś nie wolno Kościołowi ani żadnemu kapłanowi „mieszać się” do polityki, zabierać głosu na temat partii i poszczególnych kandydatów, szczególnie kogokolwiek popierać. Czy ci Biskupi, którzy nawołują do Unii Europejskiej tego nie robią? Czym się różni wskazywanie złych polityków od wskazywana tych, którzy tacy nie są? Czy Kościół nie powinien wspierać tych ugrupowań i posłów, którzy będą bronić wiary i głosić konieczność przestrzegania dekalogu i respektowania prawa naturalnego?

Już w powyższym kontekście widać, że „na siłę” próbuje się tu coś udowodnić. To coś to teza zawarta w zdaniu odnoszącym się do Radia Maryja. Powtórzmy je raz jeszcze: „Radio Maryja weszło na płaszczyznę ściśle polityczną, obierając kierunek skrajnej prawicy. To radio całkowicie się sprzeniewierzyło temu, czemu miało służyć”.

O jaką skrajną prawicę tu chodzi? Czy w Polsce jest jakaś skrajna prawica? Dla kogo ona jest skrajna?

W którym memencie, w jaki sposób Radio Maryja sprzeniewierzyło się „temu czemu miało służyć”? Przez wsparcie moralne niektórych posłów czy ugrupowań, które dawały największe gwarancje ochrony i promocji chrześcijańskich wartości?

Ten wywiad to początek nowego ataku na Radio Maryja. Jego cel wydaje się na pierwszy rzut oka wyraźny: delegalizacja Radia Maryja pod pretekstem naruszenia przepisów dotyczących zasad funkcjonowania tej stacji. Jednak Ksiądz Arcybiskup tego nie żąda. On „pozwala” na to, by Radio Maryja nadal istniało. Pragnie „tylko” i żąda zmiany jego dyrektora. Gdyby on nie odszedł to wtedy trzeba by się zastanowić...

Oto odnośny fragment wywiadu:

Prymas zwrócił uwagę ojcu Rydzykowi...

- Ubolewam, że tamto zwrócenie uwagi, bardzo delikatne i umotywowane, nie wywarło żadnego wrażenia nie tylko na ks. Rydzyku, ale i na jego przełożonych. Jednak mimo wszystko nie można mówić, że ojciec Rydzyk to Kościół. To jest tylko pewne zjawisko chorobowe na organizmie Kościoła.

Jak leczyć ojca Rydzyka z tej choroby?

- Trzeba radio leczyć. To nie jest radio ojca Rydzyka, tylko redemptorystów. To oni są za nie odpowiedzialni.

Można pozbawić ojca Rydzyka funkcji dyrektora?

- To jest w gestii prowincjała księży redemptorystów. Musi znaleźć się człowiek, który uporządkuje Radio Maryja.

Czy da się to zrobić z ojcem Rydzykiem?

- Mam wątpliwości”.

Ksiądz Arcybiskup wyraźnie stosuje nacisk na Prowincjała Redemptorystów, przestrzega, straszy. Robi to za pośrednictwem „Gazety Wyborczej”, gazety niechętnej Kościołowi, wspierającej jedynie te „postępowe” w nim nurty, które, jak pokazała to praktyka na Zachodzie, prowadzą do jego osłabienia, a nawet rozpadu. Robi to za pośrednictwem gazety, która związana jest, i to ściśle, z określoną formacja polityczną – Unią Wolności, formacją, która promuje tzw. społeczeństwo otwarte – społeczeństwo, w którym Kościół i moralność chrześcijańska są na marginesie jako jedna z wielu propozycji, której nie trzeba brać pod uwagę.

Czy jest to droga i procedura jaką powinien stosować biskup katolicki?

Sugestia, że Ojciec Rydzyk nie należy do Kościoła, bo jest „zjawiskiem chorobowym na organizmie Kościoła” świadczy tylko i wyłącznie o negatywnych, nieskutecznie skrywanych emocjach Arcybiskupa, emocjach, których z reguły chrześcijanin się wstydzi. Brak tu, w efekcie, również respektowania pewnych podstawowych norm jakie obowiązują pomiędzy cywilizowanymi ludźmi.

Biskup, nie mówiąc już o arcybiskupie, to zaś przecież Książe Kościoła, to więc, z reguły, wielka postać, wielka kultura, wielki format. Dziś, jak się okazuje, może tego brakować. Cóż jednak spodziewać się po człowieku, który z „lewicą laicką” żyje za pan brat i bliżej mu do niej niż do wielu ludzi w Kościele, którzy temu Kościołowi wiernie służą.

Przykładem „wielkiej kultury” Arcybiskupa i tego, że „brzydzi się” manipulacją jest też- następujący fragment wywiadu:

Przed wejściem do radia w Toruniu wisi w gablocie Goebbels i Tygodnik Powszechny.

- Nad tym możemy ubolewać jak nad przejawem głupoty. Co my możemy zrobić? Rozbijaniem tej gabloty nie będziemy się zajmować”.

Chodzi tu o gablotę ukazującą cytaty z gazet, dotyczące Radia Maryja które zawierają nieprawdziwe informacje o rozgłośni. Mottem gabloty jest cytat z Goebbelsa: „Kłamać, kłamać, a coś z tego zawsze w ludziach zostanie”. Informacje zawarte w eksponowanym przez gablotę numerze „Tygodnika Powszechnego” są ewidentnie fałszywe i za ten fakt Arcybiskup powinien, jakby się wydawało, to pismo skrytykować. On zaś, bez zapoznania się z faktami, nie tylko nie broni niesprawiedliwie spotwarzonych, ale jeszcze obraża ich używając słów uznawanych powszechnie za obelżywe.

Innym przykładem tego, że Ksiądz Arcybiskup „nigdy, by się nie zniżył do manipulacji” jest następujący fragment wywiadu:

Ojciec Święty nie odwiedził Radia Maryja, nie przyjmuje księdza Rydzyka.

- Kiedyś przyjął. Teraz jednak nie dziwię się, że Ojciec Święty ma opory. Ci, którzy organizują spotkania Papieża, wyczuwają, że nie można w tej chwili spotykać się z ludźmi, którzy nie pracują całkowicie w służbie prawdy”.

No, proszę. Ojciec Święty przyjmuje wszystkich, nawet największych grzeszników i przeciwników Kościoła, tych, którzy łamią prawa człowieka, są odpowiedzialni za wiele zbrodni np. Fidela Castro. Jednak tak „złych ludzi” jak Ojciec Rydzyk nie przyjmuje.

Założyłbym się o to, że Papież częściej gościł u siebie Ojca Rydzyka niż Księdza Arcybiskupa. Ojciec Dyrektor jest przyjmowany przez Jana Pawła II kilka razy do roku. Ostatnie takie spotkanie było kilka miesięcy temu. W albumie, który został wydany z okazji 10-lecia Radia Maryja rok temu można znaleźć zdjęcia z audiencji, którą Ojciec Święty udzielił z tej okazji pracownikom Radia dnia 21.11.2001 r. Jakie „zbrodnie” popełnił Ojciec Dyrektor od tamtej pory, że Papież „nie chce go już widzieć”? Czy cokolwiek się od tamtego czasu zmieniło?

Ciekawa jest etyka, którą Ksiądz Arycybiskup reprezentuje w tym wywiadzie. Przypomina ona jako żywo etykę Kalego (”Kalemu ukraść krowy to źle, Kali ukraść krowy to dobrze”)

Abp Tadeusz Gocłowski odmawiając Radiu Maryja i Ojcu Dyrektorowi prawa wypowiedzi w sprawach politycznych sam tego prawa i to w tymże wywiadzie wciąż nadużywa. Ocenia więc SLD i Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera. Ocenia gen. Jaruzelskiego. Ocenia AWS i premiera Buzka oraz przeprowadzone wtedy reformy. Pochwala Marka Belkę. Oto przykładowy cytat:

Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia rok rządów SLD-PSL?

- Rząd podejmuje różne działania, które 38-mln naród mają doprowadzić do zjednoczonej Europy.

To wielka pochwała rządu.

- Pochwała czy tylko dostrzeżenie działania? Rząd nie może tylko trwać, musi działać. A czy okaże się to skuteczne - trzeba poczekać. Najlepszym dowodem na to, że to nie takie proste, była dymisja wicepremiera Marka Belki, znakomitego ekonomisty”.

Arcybiskupowi Gocłowskiemu wolno więc bawić się w politykę i to na łamach „Gazety Wyborczej” pisma sensu stricto politycznego, a Ojcu Rydzykowi nie wolno dokonywać ocen moralnych życia politycznego na falach kościelnej przecież (bo zakonnej) radiostacji.

Tendencyjność bije tu w oczy.

Ksiądz Arcybiskup korzysta z łam „Gazety Wyborczej”, by prowadzić propagandę za wejściem Polski do Unii Europejskiej. Jego wypowiedzi mają tu wszelkie znamiona manipulacji. Oto przykład:

Kilku ważnych duchownych podpisało się pod listem w obronie Radia Maryja.

- To tak wiele, jeśli duchownych jest w Polsce 30-40 tys.? Być może są księża, którzy trochę lubią tak skrajną prawicę.

Którzy uważają, że wejście do Unii Europejskiej to rozbiór Polski.

- Może jest ktoś taki”.

No tak Radio Maryja to tylko „skrajna prawica”, a przeciwników wejścia Polski do Unii Europejskiej trudno by policzyć na palcach jednej ręki. Dlaczego? Bo przecież Papież „wspiera jednoznacznie” ten akt. Oto stosowny fragment wywiadu:

Roman Giertych czy Antoni Macierewicz mówią, że Jan Paweł II jest przeciwny wejściu Polski do Unii Europejskiej.

- Ojciec Święty nie jest przeciwny. Nie wolno nadużywać wypowiedzi papieskich. Jeżeli panowie Giertych i Macierewicz tak rozumieją Jana Pawła II - tym gorzej dla nich. Można by im zacytować chociażby wypowiedź Ojca Świętego w parlamencie polskim w 1999 r. To była zupełnie jednoznaczna wypowiedź. Albo gdy w Rzymie 23 lipca 1997 r. Ojciec Święty mówił - bardzo ciekawie - że dla zjednoczonej Europy nie ma alternatywy. Papież jest za zjednoczoną Europą, która by w pełni respektowała tożsamość narodów i zachowała suwerenność polskich podmiotów”.

Tak przy okazji skąd ta liczba mnoga – „podmiotów”. Polska jest jedna. Jeśli papież wypowiada się za zjednoczoną Europą, która by w pełni respektowała tożsamość narodów i zachowała suwerenność państwowych podmiotów to mówi o tym, za czym opowiadają się wszyscy polscy przeciwnicy Unii Europejskiej takiej jaka jest obecnie, a więc i Maciarewicz i Giertych i niżej podpisany.

Sam Ksiądz Arcybiskup podpisał dokument Konferencja Episkopatu Polski dotyczący integracji europejskiej, dokument, w którym czytamy: „Kościół wspiera działania jednoczące, które respektują fundamentalne prawa człowieka służące integralnemu rozwojowi osoby ludzkiej i promują dobro wspólne w wymiarze narodowym i państwowym”.

Ze zdania tego wynika, że Kościół polski odrzuca te wszystkie „działania jednoczące”, które nie służą „integralnemu rozwojowi osoby ludzkiej” i nie promują dobra wspólnego „w wymiarze narodowym i państwowym”. Czyżby więc Ksiądz Arcybiskup nie zgadzał się z resztą Episkopatu Polski?

Ksiądz Arcybiskup mówi w omawianym wywiadzie o wielu jeszcze sprawach, a mianowicie o polskim antysemityzmie i nacjonalizmie, również wśród księży i to tych, którzy zginęli męczeńska śmiercią za wiarę podczas II wojny światowej. Zgadza się łatwo z „Gazetą Wyborczą” co do współwiny Polaków za Jedwabne. W imieniu narodu polskiego chce wybaczyć Jaruzelskiemu wszelkie winy (byle tylko przeprosił) i darować mu wszelkie ewentualne kary itp., itd.

Nazwisko abpa Gocłowskiehgo dawno pojawiało się w kontekście takich nazwisk jak Życiński, Pieronek czy Olechowski. Teraz Ksiądz Arcybiskup jeszcze bardziej odsłonił przyłbicę. Czy przypadkiem to nie on miesza się w politykę? Czy to mieszanie się nie jest opowiedzeniem się po stronie tych, którzy chcą zniszczyć Polskę i są, de facto wrogami Kościoła, zwolennikami całkowitego usunięcia chrześcijaństwa i jego zasad z życia publicznego, a w drugim etapie życia jednostek?

Papież Paweł VI mówił o tym, że dymy szatańskie wtargnęły do Watykanu? Czy nie wtargnęły one do polskiego Kościoła? Kto uległ zaczadzeniu? Kto próbuje spowodować, by temu zaczadzeniu uległo jak najwięcej Polaków?