Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Nowe ruchy religijne – znamię żywotności czy kryzysu Kościoła? (cześć II)


Następny rodzaj ruchów to te, które są zakorzenione w chrześcijaństwie, ale znacznie odbiegają od niego pod względem doktrynalnym. Musimy tu zatrzymać się w ogromnym skrócie na neokatechumenacie, jako na najbardziej wyrazistym przedstawicielem tego rodzaju ruchów. Założony przez Kiko i Karmen, działający na całym świecie, rozwija się ekspansywnie. Jak wielka jest ekspansja tego ruchu widać z danych statystycznych: w 2009 r. formacja neokatechumenalna była prowadzona w 19 tysiącach wspólnot w 4,5 tys. parafii w 820 diecezjach w 101 krajach na 5 kontynentach. Grupy zaś maja od 20 do 50 osób. W Polsce jest około 1000 wspólnot.

Założenia ruchu brzmią bardzo po katolicku, bo w sumie nie ma nic niekatolickiego w chęci prowadzenia w diecezjach i parafiach wtajemniczenia chrześcijańskiego na wzór katechumenatu pierwotnego Kościoła. Jednakże przez swoją ekskluzywność ruch oddalił się stanowczo od rdzenia Kościoła. Ma on swoją własna liturgię, która używał i zasadniczo używa za milcząca zgoda hierarchii, swoja zwyczaje , swoje obchody Świąt, swoje katechezy, które nie są dostępne dla każdego. Najbardziej groźne w tym ruchu jest ekskluzywizm. Polega on na zdobywaniu rzeczonego wtajemniczenia chrześcijańskiego stopniowo, przechodząc przez kolejne etapy wtajemniczenia. W neokatechumenacie nie istnieje komunikacja z «dołu» do «góry», tzn. od członków grup (wspólnot) młodszych do starszych, do tzw. katechistów. Nie ma miejsca na dialog, na wyjaśnianie wątpliwości. Liczy się jedynie transmitowany z «góry» nakaz, katecheza, czy decyzja wyższych katechistów. Jest to typowe dla wszystkich sekt gnostyckich.

Zauroczenie hierarchii neokatechumenatem jest co najmniej niezrozumiale dla zwykłego wiernego. Musi być wielkie, jeśli Kiko może odezwać się do 253 biskupów z obu Ameryk w takich słowach:1 Droga ma swój język. Nie gorszcie się tym językiem, przeciwnie. Pewien ekspert od mass mediów powiedział nam, że gdyby Droga nie miała swojego języka, to nie miałaby nic. To jest kultura. Niektórzy księża są tak słabo wykształceni, że mówią, iż mamy własny język. I musimy mieć jakąś syntezę, to jest fundamentalne. Trzeba tylko wiedzieć, czy jest on profetyczny, rzeczywisty, prawdziwie pomaga ludziom. Od księży natomiast należy wymagać, aby byli obeznani z różnymi językami w Kościele.
Tych słów nie potrzeba komentować. Starczy dodać, że w ramach „tego własnego języka, tej własnej syntezy neokatechumenat się dorobił wiele dziwactw, wiele groteskowości, wśród których przyjmowanie Komunii św. (prawdopodobnie ważnie, ale niegodnie konsekrowanej) na rękę i na siedząco, specyficzne tańce (słynny już taniec z Hostią jest najlepsza ilustracja swiętokradstw świadomych i nieświadomych, do których dochodzi na spotkaniach neokatechumenatu). Jak dodamy do tego, że Droga buduje własne świątynie, tak zaplanowane, by móc odprawiać swoją liturgię, ma własne seminaria, własną liturgię (o czym już wspomnieliśmy) nie można mieć wątpliwości co do tego, że mamy do czynienia z czymś niespotykanym dotychczas w kościele. Owszem Kościół zna wiele rytów: greko-katolicki, ambrozyjański, mediolański, ryty zakonne, ostatnio nawet ryt rzymski ma dwie formy – zwyczajna i nadzwyczajną. Ale z neokatechumenatem jest inaczej. . Neokatechumenatu oddalił się od Kościoła i przestał być jego rzeczywista częścią choć jest w dalszym ciągu formalną.

Ale nie tylko o ryt tutaj chodzi. Chodzi o inna doktrynę – już nie katolicka a neokatechumanalną By nie być gołosłownym należy zacytować chociaż kilka nauk Kikona:
Kościół ma być charyzmatycznym, wewnętrznym, wyjętym spod wszelkiego magisterium i jurysdykcji zewnętrznej.
Dzisiaj wszelkie odnowicielskie dociekania odkrywają centrum sakramentu i teraz pojmuje się Eucharystię jako pamiątkę męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa… Odkrycie sedna centrum Eucharystii sprawia iż wyjaśniają się inne aspekty, skutkiem czego zanikają rozbieżności z protestantami.
W pewnym momencie dla przeciwstawienia się protestantom trzeba było podkreślić realna obecność. Ale w momencie gdy to nie jest konieczne, nie trzeba przy tym się uperać. Gdyż ten historyczny moment już przeminął. Eucharystią jest obwieszczeniem, kerygmat o powstaniu Jezusa Chrystusa ze śmieci
2.
I znowu – gdzie tu jest miejsce na ratio? Adepci ruchu uczą się nie myślenia. Za nich myśli katechista, lider, animator. Więc oni nawet nie są w stanie zobaczyć, że nauki Kiko się różnią od tego, co od wieków naucza Kościół.

I na koniec ruch Maitri. Powiem o nim tylko kilka słów. Wywodzi się on z buddyzmu i zachowuje wszystkie jego cechy. Od lat s. Michaela Pawlik, dominikanka z Zielonki, woła na pustyni o likwidacje wpływów tego ruchu. Bezowocnie jak na razie. Siostra Michaela podkreśla, że ruch Maitri propaguje New Age, jest związany jako instytucja z ONZ, promuje hinduizm i wspomaga wprowadzaniu indyferentyzmu religijnego. Aby zilustrować doktrynę ruchu Maitri chyba starczy zacytować fakt, że jako warunek dialogu międzyreligijnego ruch stawia uznanie wiary i doktryny obydwu stron jako objawione. A jednak w Polsce (i nie tylko) ruch ten się rozwija i pod płaszczykiem pomocy dla ubogich z Trzeciego Świata szkodzi duszom ludzkim. Wielkim obrońcą tego ruchu był zmarły abp. Życiński.3 Ku zaskoczeniu wszystkich – jego przedstawiciele dwukrotnie wystąpili w TV Trwam, przedstawiając się jako ruch pomocy dla biednych.

Podsumujemy te nasze rozważania cytatem ze wspomnianego dokumentu kardynała Arinze: Nie powinniśmy wykluczać działania szatana jako jednej z przyczyn powstawania oraz rozwoju sekt i nowych ruchów religijnych, nawet jeśli osoby doświadczające go nie są tego świadome. Zły jest nieprzyjacielem, który sieje kąkol pośród zboża, gdy ludzie śpią.
Pamiętamy, że dokument ten jest poświęcony problemom duszpasterskim, spowodowanym przez nowe ruchy.

I na koniec - kardynał Ratzinger dwa razy opisywał Kościół jako łódź miotaną falami. Jako łódź, której grozi ogromne niebezpieczeństwo. Powtórzmy więc pytanie. Czy Benedykt XVI ma szanse wyśnić sen podobny do tego, który miał Innocenty III? Sen, w którym zobaczy dwóch wioślarzy wspomagających sternika, tak jak Innocenty widział Franciszka i Dominika podtrzymujących Bazylikę Laterańską. Czy nie można, oczywiście w wielkim uproszczeniu, przyrównać tych świętych do dwóch filarów Kościoła – fides et ratio?

Wiec należy modlić się, by Bóg powołał wioślarzy, którzy zgodnie będą wspomagać sternika łodzi, miotanej coraz to silniejszymi falami. Dwóch wioślarzy – fides et ratio! Benedyktowi może się przyśnić taki sen, bo Bóg zawsze, jeśli zechce, może powołać takich ludzi. Tylko że nie będzie to nikt z obecnych nowych ruchów. Bóg bowiem działa racjonalnie i zrozumiałe, nie posługuje się dziwactwami.

Maria Kominek OPs
20.01.2012

1 Nowa Ewangelizacja i Trzecie Milenium. „Tylko nowa estetyka uratuje Kościół”. Konwiwencja w Nowym Jorku. 253 Biskupów z obu Ameryk na temat „Ewangelizacja i Droga Neokatechumenalna”, Lublin 1998, s. 41.
2Cytaty z katechez Kiko za: ks. E. Zoffoli, Czy „Droga” neokatechumenatu jest prawowierna?, Komorów 1999.
3Ruch jest w Gdańsku, Warszawie, Lublinie, Bytomiu, Pyskowicach, Toruniu, we Wrocławiu. Odpowiedzialna za funkcjonowanie bielańskiego oddziału "Maitri" pani Teresa Klonowska w 2004 roku została odznaczona medalem Zasłużony dla Diecezji Toruńskiej. W warszawie nosi miano: Stowarzyszenie Wymiany i Pojednania. W większości miast znany jest jako Ruch solidarności z ubogimi III świata.