Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Koncert


Pewien zakonnik napisał na swoim blogu: Zaraz idę na koncert. Bilet spadł mi z nieba.
Jego współbrat, pracujący aktualnie w Czechach, natychmiast mu odpowiedział: A ja się wybieram w sobotę - bilet mam już od grudnia! Dostałem na Gwiazdkę od moich parafian!
Taka sobie rozmowa na blogu i chyba nie warto by było o niej wspominać, gdyby nie to, że ten koncert, o którym z zachwytem wypowiadają się w późniejszej dyskusji zakonnicy i większość komentujących, to koncert Metaliki (Metallica) i pokrewnych zespołów, który odbył się w Warszawie 16 czerwca 2010, a w Pradze – 19 czerwca tegoż roku.
Szczerze mówiąc, czytając ten blog, nie mogłam oczom uwierzyć! Zakonnicy idą na koncert zespołów satanistycznych? Zamiast nawoływać wiernych, szczególnie młodych, zamiast nauczać, że jest to muzyka szkodliwa dla dusz i obrażająca Boga, idą z zapałem i dzielą się ze wszystkimi swoją „radością”. Ciekawostką jest też, że wśród osób, komentujących wpis zakonnika na blogu dotychczas tylko jedna osoba stanowczo wyraża się negatywnie o zachwycie zakonników zespołami „metalowymi”. Reszta jest zachwycona, podziwiają, zazdroszczą, też chcieliby się znaleźć na takim koncercie.
Wszystko to brzmi jak opowiadanie najgorszych koszmarów. Albo jak wymyślona przez wroga Kościoła nieprawdziwa historyjka. Ale jest to prawda. Smutna, a raczej przerażająca prawda! Jeśli kto nie wierzy – niech spróbuje znaleźć te blogi w Internecie. W dniu kiedy zamieszczam ten artykuł cała dyskusja o koncercie jest tam dostępna. Prawdopodobnie będzie dostępna dalej, chyba że po moim artykule ktoś się zdecyduje na usunięcie, w co wątpię. Wątpię, bo ostatnio jestem trochę jak ten pies (Pański), ja szczekam, a karawana idzie dalej.
Napisałam powyżej, że cały ten zachwyt i uczestnictwo w koncercie satanistycznym jest przerażającą prawdą. Przerażającą z kilku powodów. Najpierw – i to chyba rozumie się samo przez się – jak to jest możliwe, by zakonnicy, po wydawałoby się solidnej formacji, trwającej około 7 lat, nie wiedzieli jakie niebezpieczeństwa kryje w sobie muzyka metalowa? Po drugie – jak to jest możliwe, by ich przełożeni nie widzieli, nie reagowali na takie ekscesy? Po trzecie – jak to się stało, że młodzież wychowywana w duszpasterstwach jest zachwycona „metalem”, a duszpasterz, który chętnie idzie na koncert satanistyczny zajmuje się wychowaniem nowicjatu zakonnego? Można tylko sobie pomyśleć jak ten nowicjat będzie przygotowany do rozumienia i umiłowania muzyki sakralnej! Takiej prawdziwej muzyki sakralnej, a nie skażonej różnymi wpływami, a szczególnie wpływami muzyki ogólnie zwanej „pop”. I jaką formację dostanie, szczególnie jeśli chodzi o stosunek do pogaństwa. No i pamiętajmy, że z tego nowicjaty będą się wywodzić kolejni duszpasterze…
Wyraźnie mamy do czynienia z całkowitym zeświecczeniem. Całkowitym i to w najgorszym stylu. Muzyka metalowa, jeśli nie jest ściśle satanistyczna jest zawsze muzyka pogańską, o czym zresztą mówią jej wykonawcy i twórcy. Należy ona do innej kultury, nie mającej nic wspólnego z kultura chrześcijańską, do kultury, zwanej powszechnie masową, kultury, która powinna być przez ludzi Kościoła nie tylko, że nie aprobowana, ale raczej potępiana. Szczególnie jej najgorsze wydanie w postaci muzyki hard-rock i heavy-metal.

Przeczytajmy co pisał na ten temat Ojciec Święty Benedykt XVI, jeszcze jako kardynał Józef Ratzinger: Zeświecczony nawrót do tego typu (pogańskiej muzyki – dop. mój) przeżywamy dzisiaj w muzyce rockowej i pop, której festiwale są idącym w tym samym kierunku antykultem – rządzą niszczenia, zniesieniem barier codzienności i iluzją wyzwolenia od własnego ja w dzikiej ekstazie hałasu i masy. Chodzi tu o formy wyzwolenia, które są pokrewne działaniu środków odurzających i z gruntu przeciwne chrześcijańskiej wierze w zbawienie. Tak więc, jest rzeczą zrozumiałą, że w obszarze tym szerzą się dzisiaj coraz bardziej kulty satanistyczne i satanistyczna muzyka, na których niebezpieczną moc – zamierzoną dezintegrację i rozbicie osobowości – nie zwraca się dostatecznej uwagi.1

Mocne słowa. Należy zapytać po raz kolejny – czy księża nie widzą zagrożeń? Czy nie pamiętają, że odpowiadają nie tylko za własne dusze, ale również i za te dusze, które są im powierzone jako duszpasterzom. A może chodzi im o to, by byli modni, by się podobali młodzieży, by mogli uchodzić za nowoczesnych. Ale to nie jest dobra metoda duszpasterska. Jak słusznie podkreśla ks. prof. Szymonik czepianie się przez księży wehikułu kultury masowej nie jest sukcesem duszpasterskim, ale czyni duszpasterzy współodpowiedzialnymi za ubezwłasnowolnienie człowieka, które jest dziełem tej kultury.2

I jeszcze raz kardynał Józef Ratzinger:
Celem muzyki pogańskiej jest częstokroć wywołanie ekstazy zmysłów, poprzez rytm i melodię. W takim przesunięciu akcentów w kierunku zmysłowości, jakie powraca we współczesnej muzyce rytmicznej, Bogu Zbawcy ludzi przyznaje się zupełnie inne miejsce, niż w wierze chrześcijańskiej. Taka muzyka może się stać pokusą kierującą człowieka ku fałszywym celom.3

Nie wiem ilu księży (zakonnych lub diecezjalnych) było obecnych na osławionym koncercie. Nie śledzę wszystkich blogów w Internecie. Na pewno nie jest łatwo nawet na miejscu policzyć frekwencję duchownych, wiedząc, że księża na co dzień chodzą przeważnie w cywilnych ubraniach. Jednak podejrzewam, że nie tylko wspomniani dwaj zakonnicy „wzbogacali” swoją duchowość pogańskim i antychrystusowym orędziem muzyki metalowej. Obym się myliła. Bowiem ciarki mi przechodzą po plecach jak czytam taką refleksję: To rzeczywiście była uczta. Ja skupiłem się na Slayerze i Metallice… Mam wiele ciepłych refleksji pokoncertowych. Niektórzy zrozumieli mój wpis, jakobym tam szedł z przykrego obowiązku, nic podobnego. Bóg jest dobry.

Tak… Bóg jest dobry i sprawiedliwy. I jak mówi Pismo Święte – jest też Bogiem zazdrosnym: Nie będziesz oddawał pokłonu bogu obcemu, bo Pan ma na imię Zazdrosny: jest Bogiem zazdrosnym.(Wj 34, 14).
No cóż – te wszystkie zespoły oddają cześć „bogu obcemu”, a kto się nimi zachwyca oddaje pokłon bogu obcemu.

Zatrzymajmy się na chwilę na samym koncercie. Jak można dowiedzieć się z prasy – rozpoczął go występ zespołu Behemoth. Na początku swej kariery zespół ten miał nazwę Baphomet, ale później nazwę zmienił, by nie być kojarzonym z satanizmem (sic!). Zabawne jest to, że imię jednego diabła zamienił na imię drugiego, a „fani” dali się nabrać. Nergal, szef zespołu, który wsławił się tym, że rwał Biblię na kawałki w trakcie któregoś ze swoich koncertów, wykonuje utwór o wymownym tytule Antichristian Phenomenon live, wydał też album The Apostasy i inne w tym samym stylu. Sam mówi o sobie, że jest apostatą, ale oficjalnie apostazji nie ogłosił, bo „Kościół utrudnia procedury”. Ciekawe, że teksty piosenek tego całkiem polskiego zespołu w większości są napisane po angielsku. Być może wykonawcy (nie można ich nazwać muzykami) liczą na to, że ich „fani” nie zrozumieją tekstu i łatwiej dadzą się oszukać. Ale ostatnio (o ile mi wiadomo) w seminariach i na studiach zakonnych nauka angielskiego ma poczesne miejsce. Więc zakonnicy chyba są w stanie przetłumaczyć sobie teksty. Jeśli nie – niech poszukają w Internecie, tam są i teksty i tłumaczenia.
Oto co śpiewa (a zasadniczo wykrzykuje głosem pełnym nienawiści) zespół Behemoth (nazwy utworów w nawisach):
Więc zwij mnie wszechmogącym
Jeśli nie będę pierwszym Archaniołem
Zostanę ostatnim pomiędzy wami
Przybyłem by uwieść Twe Anioły
Zrodziłem się by zgwałcić święte łono Twej matki
Rebelia…(Antichristian Phenomenon)


Albo wznosi prośby do pogańskich bożków i boginek:
Asztarte!
spuść żelazny deszcz!
Hekate!
sprowadź plagi! (Slaying The Prophets Ov Isa)


Nie ma sensu cytować za wiele tych tekstów. Wszystkie są równie antychrześcijańskie i pogańskie. Pełne nienawiści. Najgorsze są chyba te, napisane w języku rodzimym, teksty ziejące nienawiścią do Boga, Kościoła i Polski. Jednak wydaje się koniecznie zacytować jeszcze kilka urywków, choć są one tak obrzydliwe, że normalnemu człowiekowi „zbiera się na wymioty”, gdy ich czyta. Dlatego właśnie przytraczam tylko urywki:

W ogniu ciemności
wznieś krzyk nienawiści
Szatan chce zwymiotować
na twarz Syna Bożego
Twe oczy wypełnione gniewem
i obietnicą mordu
Aniołowie Lucyfera
są gotowi do zniszczenia
Szatan!
Zemsta Szatana zaczęła się
I niebo zapłonęło
Aniołowie boscy nie żyją
Przetrwali modlą się
Święty krzyż złamany
Demony uśmiechają się
Bo Twój Pan Szatan
Zgwałcił Matkę Kłamstwa (Lucyfer)

Tysiąc lat, tysiąc pierd…ch lat, dziesięć ciemnych wieków
Dlaczego!?
Gnuśnieliśmy w wilczych norach, a naszą świętość czas pogrzebał
i krzyż wielki, drewniany, wciąż rzuca krwawy cień na waszą przeszłość!
Co potrzebujecie będzie wam dane.
Czy ta zdradziecka bestia wciąż żyje?
I nikt, nikt nie zapomni, nikt!
Że już czas prócz tego powolnego, który taki zgarbiony, niedołężny, ślepy na tronie Watykanu.
Hail!
Dziś my karcimy waszego, ścinamy głowę Watykanu
Którą wyślemy zanim przyjdzie tam, gdzie wasza wiara rozpostarła swe brudne skrzydła
Hail!
Dzisiaj... ścinamy głowę Watykanu, w koronie
Ludzie, ludzie się od śmierci ociągają
Nienawiść...
Lecz tego miejsca już nie ma!
Hail! (Chwała mordercom Wojciecha)

Myślę, że nikt nie może mieć wątpliwości, że chodzi tu o św. Wojciecha, Jana Pawła II, cały Kościół i całą Polskę. Zresztą ten ostatni utwór napisany jest na 1000-lecie męczeństwa św. Wojciecha, Patrona Polski! Zaiste dobry pokarm duchowy dla zakonnika!

Ale wróćmy do koncertów. W Warszawie, jak już wspomniałam, koncert rozpoczął zespól Behemoth, w Pradze jakieś inne „kapele”. Potem i tu i tam były występy czołowych zespołów heavymetalowych.
Oto jaka jest opinia zakonnika z Czech:
Anthrax o.k., Megadeth niestety bardzo słaby (fatalne nagłośnienie - same doły!), Slayer absolutnie dobrze, a Metallica... Trzeba pisać, że naprawdę genialnie?!
A „genialna Metallica” lubi takie treści:

Dziś wieczorem skopiemy komuś d…
Ogarnia nas metalowe szaleństwo
Kiedy nasi fani zaczynają wrzeszczeć…
Tym krzykiem
Rozprujemy twój mózg
Mamy siłę, co przynosi śmierć
Ona wywołuje w tobie słodki ból, och słodki ból (Hit the Lights)

Przeszukujemy wzrokiem scenę
Miasta dziś wieczorem
Szukamy ciebie
By rozpocząć walkę
Diabelskie myśli goszczą
W naszych umysłach
Ale to nic nowego
Wiesz, że doprowadza nas to do obłędu…
Biegniesz
I ukrywasz się
Na naszej drodze
Zapłacisz
Umierając
Tysiąckrotnie
Szukając
Szukaj i Niszcz
Szukając
Szukaj i Niszcz…
Nasze umysły płoną
Pragniemy zabijania
I ten ogień nie zgaśnie
Dopóki go nie zaspokoimy (Seek and Destroy)


Jestem twoim snem, stającym się rzeczywistością.
Jestem twoimi oczami, kiedy musisz się skradać.
Jestem twoim bólem, kiedy nie umiesz czuć.
Smutne, ale prawdziwe…Wykonaj
Wykonaj moją brudną robotę, koźle ofiarny!
Wykonaj…Nienawiść.
Jestem twoją nienawiścią.
Jestem twoją nienawiścią, kiedy potrzebujesz miłości.
Płać.
Spłać koszty.
Płać, bo nic nie jest sprawiedliwe (Sad But True)


Dryfowanie wśród policzonych dni
Teraz twoje życie stało się bezsensowne
Posiądę cię
Pomogę ci umrzeć
Pociągnę sznurki
Teraz ja rządzę tobą. (Master Of Puppets)


Podobnie „śpiewa” zespól Slayer:

Idziesz do kościoła, całujesz krzyż
Zostaniesz zbawiony za wszelką cenę
Masz własną rzeczywistość
Chrześcijaństwo
Życie mija ci na całowaniu d… (Jesus Saves)


Niepokonany
Wypełniam cię pustką
Moimi kłamstwami... Kłamstwami
Kłamstwa w imię boże….
Przez te kłamstwa współczucie zniknęło
Przez te kłamstwa oczekuj antyboga
Antychryst w imieniu Boga
Antychryst w imieniu Boga (In the name of God)


Starczy tych tekstów. Proszę mi wierzyć, że starałam się wybierać najmniej obsceniczne. Nie cytowałabym żadnego z nich (są one dostępne w Internecie), gdyby nie przekonanie, że jest wielu takich, którzy nie widza nic złego w koncertach Metaliki i pokrewnych zespołach. Może tak zebrane teksty pomogą im się rozeznać. Może po prostu nigdy nie uświadomili sobie z kim mają do czynienia. Podstawy do wyciągnięcia takich wniosków dało mi kilka rozmów, które przeprowadziłam przed napisaniem tego artykułu z młodymi „fanami” muzyki metalowej. Uważałam, że powinno się porozmawiać z tymi, którzy takiej muzyki słuchają i dowiedzieć się jakie są ich opinie. Otóż ogólnie otrzymałam takie odpowiedzi: owszem – muzyka ta nie nadaje się do normalnego słuchania, ale daje możliwość mocnych przeżyć. Pod jej wpływem człowiek się „oczyszcza, wzmacnia, dostaje energii, może się wyładować, może się poczuć silnym i niezależnym”. Słowa tych utworów nie maja żadnego znaczenia, ważne jest, że się dostaje mocy. Jak się „ma doła” ta muzyka daje siły i stajesz się jak „młody bóg”. No i tak dalej… A na pytanie czy jednak nie drażni ich to, że Behemoth4 i inni są otwarcie satanistami, mówią, że to nieprawda, to tylko taki artystyczny wybryk! I warto zaznaczyć, że moi rozmówcy to raczej ludzie przychylnie nastawieni do Kościoła, niektórzy z nich regularnie uczęszczający do sakramentów.

Być może nasi zakonnicy rozumieją tak samo. Być może muszą poczuć się mocni i silni albo się wylądować. Jakby nie było – nie przystoi zakonnikowi, ani żadnemu wierzącego katolikowi bywać na takich koncertach. Nie przystoi! Wręcz przeciwnie, każdy powinien ostrzegać innych i jeśli ma tylko jakieś możliwości – próbować przeszkodzić organizowaniu takich koncertów.
Rok temu głośno było o koncercie tzw. Madonny. Pisałam wtedy świętokradczym i niszczącym charakterze jej występów. Nie doczekaliśmy się potępienia ani zorganizowania tego koncertu, ani działalności tzw. artystki. Nie doczekaliśmy się nawet zwykłych ostrzeżeń ze strony hierarchii i ogółu duchowieństwa. Nie doczekamy się i teraz. Więc co nam zostaje? Chyba tylko wołać do księży i zakonników:

Drodzy Ojcowie i Księża!
Prosimy was, przypomnijcie nam i sobie Pierwsze Przykazanie. Tak bardzo lubicie w kazaniach odnosić się do Pisma Świętego. Czytajcie częściej tekst Wj 20, 2-5: Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą.

Tłumaczcie ten tekst wiernym. Wczytajcie się w ten tekst i rozważcie czy zachwycanie się popkulturą jest zgodne z prawem Bożym. Rozważcie czy wypada zakonnikowi iść na koncert heavymetalowy i czy wypada w ogóle słuchać tej muzyki. Rozważcie czy słuchanie tej muzyki jest sprawą obojętną. Czy słuchając i tym samym popierając zespoły nie ponosicie szkody na własnej duszy, na własnej formacji, umyśle. Czy wasza przychylność do tej muzyki nie szkodzi tym, którzy ufają Wam jako duszpasterzom? Rozważcie słowa utworów zespołów metalowych (i nie tylko) i porównajcie z nauką Kościoła, z przekazem Pisma Świętego. Rozważcie jak na duszy i umyśle wpływa słuchanie (nawet bez znajomości słów) agresywnych i pozbawionych wszelkiej melodii dźwięków. W końcu ponownie rozważcie Pierwsze Przykazanie i zastanówcie się ile razy zostaje przekroczone w trakcie słuchania tzw. metalu.

Ojciec Święty Benedykt XVI ogłosił dotychczasowego Patrona proboszczów św. Jana Marię Vianney’a Patronem wszystkich księży. Wśród wielu świętych wybrał świętego bodajże najbardziej radykalnego w swoim stosunku do uciech światowych. Dając św. Jana Vianney’a jako Patrona, papież podkreślił, że ma być On przykładem do naśladowania dla każdego kapłana (oczywiście dla księży zakonnych też). Otóż przypomnijmy – św. Jan Maria Vianney potępiał wszystkie bez wyjątku rozrywki światowe. Św. Jan Vianney nie znał koncertów „metalowych”, ale niewątpliwie potępiłby je i to w bardzo ostrych słowach. A tych, którzy w nich uczestniczą, nawoływałby do nawrócenia i skruchy.

Przeczytajmy więc co mówił Patron kapłanów o skrusze:
Drugim znakiem prawdziwej skruchy jest staranne unikanie okazyi do grzechu, jak n.p. złych książek, niemoralnych przedstawień teatralnych, balów, tańców, nieskromnych malowideł i piosnek.5

Unikanie okazji do grzechu – w naszym konkretnym przypadku oznacza rezygnację z uczestnictwa we wszelkich koncertach, które mogą w jakikolwiek sposób być szkodliwe dla duszy lub uchybiać chwale Bożej. Dotyczyłoby to nie tylko koncertów typu „metalika”, ale i wszelkich rockowych lub innych popisów popkultury.
Odnosi się to nie tylko do uczestnictwa księży czy zakonników w „koncertach”. Duszpasterz odpowiada za dusze owieczek. Duszpasterz powinien tak wychowywać swoje „stadko”, by parafianom nie mogło przyjść do głowy, by kupić mu jako prezent gwiazdkowy bilet na koncert ubliżający Bogu. Wręcz przeciwnie – parafianie powinni pod wpływem duszpasterza sami zrezygnować z takich koncertów i ze słuchania takiej muzyki. Z pomocą swego Patrona, św. Jana Vianney'a nasi duszpasterze z pewnością łatwo wyjaśnią swoim parafianom jakie szkody przynosi słuchanie muzyki metalowej.

Unikanie okazji do grzechu jest podstawą nie tylko prawdziwej skruchy, jest również jednym z warunków zachowania niewinności – tej duchowej i tej fizycznej. Nie zachowa jej ktoś, kto znajduje przyjemność w podziwianiu wrogów Chrystusa Pana. Wrogów mniej lub bardziej jawnych, wrogów szerzących satanizm i pogaństwo, nienawidzących nie tylko wszystkiego co Boskie, ale i wszystkiego co ludzkie.
Bilet na koncert Metaliki nie spada z nieba. On raczej wlatuje z dołu, z piekła!

Maria K. Kominek OPs
24 czerwca 2010



1Joseph Ratzinger, Nowa pieśń dla Pana, Kraków 1999, s. 173.
2Por. Ks. prof. dr Kazimierz Szymonik, Papież Benedykt XVI o muzyce, http://www.clamaveruntiusti.org/page29.php#_ftnref41, dostępne 22 czerwca 2010.
3Joseph Ratzinger, Słuzyć prawdzie, Wrocław 2001, s.239.
4Warto przeczytać wpis w Wikipedii odnośnie zespołu Behemoth, szczególnie rozdział „symbolika”. Napisany jest przez osoby przychylne zespołowi, a jednak cala prawda o satanizmie jest wyłożona zupełnie jasno: http://pl.wikipedia.org/wiki/Behemoth
5Cytuję za: M. Salwowski, Św. Proboszcz z Ars przekłamany, http://breviarium.blogspot.com/2010/06/sw-proboszcz-z-ars-przekamany.html, dostępne 20.06.2010.