Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Czy Pan Jezus pojechałby na Woodstock?

O. Marek Kosacz, dominikanin znany powszechnie z bluźnierczej wypowiedzi na temat Pana Jezusa (Jezus jest zaje…;), dał nowy popis swojej „katolickości” i „wierności” ideałom św. Dominika. Udzielił on K. Wiśniewskiej, dziennikarce „Gazety Wyborczej” wywiadu na temat „Przystanku Woodstock”.
I tak, na pytanie: Czy Woodstock Jurka Owsiaka na pewno jest potrzebny? odpowiedział: Jest potrzebny i wartościowy. Przede wszystkim ze względu na muzykę na żywo. Woodstock daje poczucie wspólnoty: ten ktoś, kto śpiewa, świruje, skacze obok mnie, czuje to samo. Z takimi ludźmi wspaniale jest bawić się, siedzieć i gadać po nocach. To działa inspirująco.
No i już wiemy gdzie dominikanin szuka inspiracji! Kontakty z tymi co świrują, zabawy z nimi i gadanie po nocach – oto źródła godne kapłana! Św. Dominik nie był tak odkrywczy. Noce spędzał na modlitwach i czytaniu Pisma Świętego lub rozpraw teologicznych.
W dalszej części rozmowy mówi: Oczywiście, dzieje się tam mnóstwo zła. Jednak to jest wpisane w każdą masową imprezę, a decyzja, co ja tam będę robił, należy do mnie: czy jadę poszaleć przy muzyce, czy się upić do nieprzytomności. Taki sam dylemat można mieć, idąc na imprezę do najporządniejszej koleżanki katoliczki z sąsiedniego bloku.
Ciekawostką tej części wypowiedzi jest to, że o. Kosacz wyobraża sobie imprezę u koleżanki katoliczki jako miejsce gdzie jest możliwość wyboru – upić się lub nie. Ja w swojej naiwności myślałam, że spotkania towarzyskie młodych katolików nie są miejscami popijawy. Obawiam się jednak, że o. Kosacz, jako duszpasterz młodzieży lepiej zna realia prowadzonych przez siebie grup.
O haśle Owsiaka o. Kosacz mówi, że sam chętnie zrobiłby rekolekcje pod hasłem Róbta, co chceta, które podpisałby… Jezus. I dalej wyjaśnia: Myślę, że nawet Jezus pojechałby na Woodstock, nie po to, żeby kogoś stamtąd wyciągać, nawracać, umoralniać, upominać, ale żeby z nim rozmawiać. Dlatego nie satanizuję Przystanku Woodstock. Tam można spotkać Boga.
Cytat jest dosłowny. Proszę zwrócić uwagę: o. Kosacz nie zwykł używać określenia Pan Jezus, wiadomo – dla niego Jezus to kumpel, z którym można by na Woodstock fajnie pogadać. Przecież Jezus nie będzie umoralniał, upominał, nawracał. Przypomnijmy więc o. Kosaczowi (któremu zaszczytny tytuł ojciec uznajemy przez wzgląd na święcenia kapłańskie), że inaczej naucza Kościół. Są bowiem w Katechizmie wymienione uczynki miłosierne co do duszy. Co najmniej trzy mógłby zastosować do uczestników Woodstock: Nauczać nieumiejętnych. Wątpiącym dobrze radzić. Napominać błądzących. Dalej katechizm naucza, że zawsze powinniśmy postępować tak, by nie zaniedbać możliwości pełnienia uczynków miłosierdzia. Są tylko trzy powody, dla których można być zwolnionym od tego obowiązku.
Pierwszy z nich dotyczy braku potrzeby. Na Woodstock jednak jest olbrzymia potrzeba upominać, moralizować, wyciągać z błota duchowego, nawracać. Tym powodem więc o. Kosacz wymówić się nie może.
Drugi odnosi się bezpośrednio do osób żyjących za ścisłą klauzurą. Tacy nie mogą wyjść do błądzących i niemiejących, lecz i oni maja obowiązek spełniać uczynek miłosierny – mianowicie – modlić się za nich. Tym powodem dominikanin też nie może się usprawiedliwić – w regule zakonnej zapisane jest głoszenie, co oznacza wyjście z klauzury.
Wreszcie trzeci powód usprawiedliwiający: niemożność – kto bowiem nie ma ani umiejętności, ani roztropności dla siebie, nie jest obowiązanym do nauczania drugich i do dawania im rady. Nie nam sądzić czy o. Kosacz nie posiada tych umiejętności, czy po prostu nie chce nauczać. Miejmy nadzieje, ze to jednak brak umiejętności jest przyczyną niechęci nauczania, inaczej moglibyśmy wyciągnąć bardzo smutne wnioski.

Jedno jest pewne – Pan Jezus przyszedł na ten świat by , nawracać, umoralniać, upominać i wyciągać z bagna grzechu. Nie usiadł na rozmowy z jawnogrzesznicą, lecz powiedział: Idź i nie grzesz więcej! A św. Dominik, który rozmawiał tylko z Bogiem albo o Bogu, gdy rozmawiał o Bogu, to w celu albo pouczenia swoich braci i innych wiernych, albo w czasie dysput z heretykami, w celu nawrócenia ich na prawdziwą wiarę.
Nie wiem czy Pan Jezus pojechałby na Woodstock. Jestem jednak pewna, że widzi on Woodstock i zna wypowiedzi swoich kapłanów, a Jego Najświętsze Serce krwawi.

Maria Kominek OPs
4.08.08